To już 6 raz pisze na naszym blogu podsumowanie świątecznego spotkania, a ile ich było przed zaistnieniem bloga?
Łza wzruszenia kręci się w oku i zalewa mi obiektyw aparatu (tak, to dla tego zdjęcia jakieś takie ciemnawe i nieostre, to wzruszenia wina!)
Ale do rzeczy.
Czas akcji: 26 listopad 2016
Miejsce: dom Duni
Uczestnicy: Koło Gospodyń Miejskich w aktualnym składzie!
Zaczęło się od before party - w oczekiwaniu na przybycie wszystkich gości trudno było się opanować aby nie zacząć skubać i podjadać tego i owego :)
Wszystko było pyszne, a na fotkę załapały się gloggi Zuzi (glogg jest hygge!) i pudding z tapioki Miszeli (czyli mój :)) Oczywiście niezbędne informacje czym jest maniok, a czym tapioka i ile mango w pure z mango, a ile alkoholu w gloggu - zostały udzielone :)
Gdy udało nam się skompletować skład, porzucając dzieci, mężów i konkubentów oraz psy koty i całą resztę (do spisku dopuszczony został tylko kot Duni :)) można było zrealizować główny cel spotkania...
...czyli:
Nic to że wszyscy w międzyczasie gnali na Andrzejkowe imprezy (to już tradycja!) - u nas królowały gwiazdki, choinki, bigosy, pomarańcze i bakalie :)
Niby że tam rozmowy...
...niby że dyskusje, a tak naprawdę wszyscy czekali na gwóźdź programu...
Czyli... (nie, nie Dunia w podniebnych akrobacjach, zaraz, gdzież jest to zdjęcie...)
...oooo jest! Prezenty!
Śnieżynka udała nam się doskonale, uwinęła się sprawnie i rozdała wszystkim istne cuda!
Tradycyjne wspólne oglądanie wszystkich prezentów metodą "podaj w lewo" i jeszcze sesja zdjęciowa wszystkich tych wspaniałości - wianków, szalików, skrzynek, szkła, fartuszków, obrazków, przetworów i kosmetyków i co tam jeszcze naprodukowały nasze zdolne łapki :)
Jeszcze czas na prezenty grupowe - od Cynki, Stonogi i Zuzi...
...jeszcze rzut oka na wszystkie piękne kartki...
...i już można zapozować do wspólnego zdjęcia na sofie...
...a potem... spuśćmy na to zasłonę milczenia :)
5 tygodni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz