17 sty 2012

Wspomnieniowo

Już za chwileczkę, już za momencik spotkamy się pierwszy raz w Nowym Roku :) Zanim jednak to nastąpi, przywołam wspomnienie ostatniego spotkania w zeszłym roku :)

Gościłyśmy ponownie u Zuzi, która mimo rozjazdów przygotowała nawet choinkę! Prezentów było tyle, że się pod nią nie mieściły :)


W roli Śniezynki wystapiła w tym roku Ami, sprawnie obdarowując kogo trzeba i czym trzeba :)


Wszyscy czekali w napięciu na swoje paczki i zerkali, co dostała sąsiadka :)

Radości było co niemiara!


Ogladania, zaglądania, czytania, podpytywania - również.

Tradycyjnie po wręczeniu prezentów, wszystkie zostały puszczone w obieg, oraz komisyjnie obmacane i podziwiane :)
Urocze prezenty ufundował też sklep Stonogi, wzbudzając wielkie poruszenie :)

Potem nastąpił etap przymierzania...


...a co niektórzy zajmowali się produkcją fontanny z grzanego wina, ku przerażeniu właścicielki białych podłóg :) Na szczęście, wspólnym wysiłkiem udało się zatrzeć ślady niefortunnych zabaw z procentami, a reszta zgromadzonych dam udawała, że nic się nie stało :)
Jak zawsze było przepysznie, jak zawsze wesoło. Nie obyło się bez toastów na cześć Ojca Założyciela (oby jego stemple się dobrze odbijały) oraz ploteczek ze świata scrapbookingu :)
I ja tam byłam, grzane wino piłam, trochę mi się wylało, ale wystarczająco w kubku zostało :)
Wesoło było, szkoda że się skończyło!

To pisałam ja, Miszelina, sekretarz Koła.
Za użyczenie zdjęć dziękuję serdecznie Boei :)

8 komentarzy:

Dunia pisze...

Achhhh jak miło powspominać!!!!
Mam nadzieję, że uda mi się z wami zobaczyć w tym miesiącu :o)

Berberis pisze...

No cóż, pomimo nie otrzymania upominku wymiankowego do dnia dzisiejszego mogę jedynie stwierdzić, że przede wszystkim miło było się z Wami spotkać w świątecznej atmosferze. Swoje żale przedstawiłam już na swoim blogu zaraz po spotkaniu i nie będę już do nich wracać.

Pragnę jeszcze podziękować za pamięć, zainteresowanie, empatię i ciepłe myśli przede wszystkim Boei - za przesłanie świątecznego upominku, który bardzo poprawił mi humor i sprawił wiele radości i zrekompensował brak wymiankowego prezentu - dziękuję Kochana :) oraz Coco Nut i Goosberry. Dziękuję Wam za każde miłe słowo :)

Mam tylko nadzieję, że przy następnych wymiankach wszystkie uczestniczki wywiążą się ze swoich zobowiązań :)

Boei pisze...

Było super, bardzo miłe wspomnienia.

Może warto pomyśleć o wcześniejszym zebraniu prezentów...?

Czasem dorośli zachowują się gorzej niż dzieci. Niestety.

Pozdrawiam i do zobaczenia, Dziewczynki;)

gooseberry pisze...

przydałby się oddzielny post na temat tego brakującego prezentu...
słów kilka ode mnie... każda z osób, które zgłaszają się do wymiany ma czas na przygotowanie prezentu dla konkretnej, wylosowanej osoby.. zdarzało się już wcześniej, że ktoś, kto się zgłaszał do wymiany ostatecznie nie mógł dotrzeć...z różnych powodów... ZAWSZE jednak prezent trafiał na spotkanie... w ten sposób np ja otrzymałam prezent od Ewki - dostarczył go jej mąż :) unikamy wtedy rozczarowania, różnych przykrości...zgodzą się chyba ze mną wszyscy, że te nasze mikołajkowe spotkania należą do długo wyczekiwanych :)w końcu to spotkanie z wyjątkowymi, bo osobistymi prezentami! to nasze ostatnie spotkanie okazało się nie dla wszystkich radosne... podziwiam Monikę za uśmiech i dobry humor! ja chyba bym tak nie mogła... naprawdę przykro jest patrzeć jak wszyscy w koło się cieszą, oglądają, zachwycają...przede wszystkim OTRZYMUJĄ prezent! Nie będę ukrywała, że jestem potwornie rozczarowana OLEANDER, że pomimo zgłoszenia udziału w wymianie nie dostarczyła prezentu na czas... no i koniec końców... prezent do tej pory nie dotarł do Moniki! Przykry jest również fakt, że prezent, który został przygotowany przez Magdę dla Niej, również nie został odebrany... Nikt nie chciał roztrząsać tematu, jednak wydaje mi się że trzeba było o tym napisać! Jesteśmy dorosłe i w końcu spotykamy się dla przyjemności... z sympatii... nikt nikogo do niczego nie zmusza... skąd więc takie sytuacje? Wiadomo los płata figle, czasem również te nieprzyjemne... jeśli nie udało się dostarczyć prezentu przed spotkaniem, na spotkanie, to wypadałoby wysłać lub podrzucić komuś do przekazania... zwłaszcza, że nie są to olbrzymie odległości i chętnych do pomocy wielu! Ponadto za przykre uważam również nie odebranie prezentu... w końcu ktoś czas swój poświęcił i przygotował coś specjanie dla wybranej osoby! Mnie osobiście sprawa nie dotyczy,zarówno Monika jak i Magda opisały już co nieco na swoich blogach... zdecydowałam się wyrazić swoją opinię, gdyż doskonale pamiętam trudną sutyację Oleander w jakiej się kiedyś znalazła i zwróciła z pomocą do nas... z tego co wiem odzew był... szkoda, że jak potrzeba była, to kontakt był a teraz wyszlo jak wyszło!
... to taka MOJA refleksja i wyrażenie MOJEGO zdania na zaistniałą, nieprzyjemną sytuację...

cieszę się, że pomimo tego zamieszania z prezentami panowała przyjemna atmosfera, tak jak opisywała Michelle...

gatto pazzo pisze...

Było przemiło za co raz jeszcze dziękuję.
Gooseberry już wszystko napisała... Bardzo bardzo niefajnie!! Każdy miał do mnie numer tel, jestem bardzo mobilna, wystarczyło słowo i bym podskoczyła gdzie trzeba. Wystarczy odrobina chęci i bycia... przyzwoitym. Ech.

Buziaki :*

Kasia pisze...

O rany, jest mi strasznie głupio, w sumie zaraz po spotkaniu pisałam do oleander i wysłałam jej adres Berberis, odpisała, ze wyślę pocztą, a ja naiwnie sadziłam, że tak rzeczywiście zrobi, przykro mi bardzo.

Dunia pisze...

Zgadzam się z Goos!
Jeśli nie udało się dostarczyć upominku na czas, to zawsze są inne możliwości. Nadal leżący w Stonogach prezent, to też smutny widok...

Michelle pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.